U nas ostatnio bardzo dużo się dzieje, a niestety brakuje
czasu, a jak już się znajdzie czas to chęci na pisanie… Majka dzięki
uprzejmości Ady Bruzdewicz z Psiego Rancza miała okazję poznać co to jest
agility. W sobotę 10 marca pojechaliśmy z Majką i pańciem do Gralewa do Ady,
żeby Maj zapoznała się z torem. Trochę poskakała przez przeszkody, bo to umiała
no i poćwiczyłyśmy tunel. Na początku miałyśmy małe problemy, ale później się rozkręciła.
Co prawa pogoda nie dopisała, ponieważ padał deszcz, a Majka w deszcz to tak
nie za bardzo chce się ruszać… Jednak jak na pierwszy raz jestem zadowolona,
tunel biegała, hopki skakała, więc było ok. Niestety zdjęć nie mamy, ponieważ
byliśmy za bardzo zaaferowani tym co się działo i zapomnieliśmy, że wzięliśmy aparat
;D
W niedzielę już tak przyjemnie nie było. Poszliśmy z Majką
na spacer do parku. Jak zwykle pokonywałyśmy przeszkody terenowe, hopsała,
wspinała się po drzewkach, pokazała, że dla Maj nie ma rzeczy niemożliwych.
I gdy tak sobie ćwiczyłyśmy Majka zobaczyła biegnącego psa.
Na początku chciała do niego biec, jednak gdy ją zawołałam zaczęła iść w moją
stronę. Wtedy zobaczyłam tego psa – pit bulla, który biegł w stronę Majki z
prędkością 100 km/h. Majka zaczęła uciekać w naszą stronę, wtedy ten pies
rzucił się na nią. Majka od razu położyła się na plecy, gdyż zbyt bojowym psem
to ona nie jest i myślę, że to ją uratowało, chociaż nie przestawał jej
atakować, to nie gryzł zębami tylko walił pyskiem i próbował ją zdominować .
Pies był bez obroży, więc nawet nie mieliśmy jak go od niej odciągnąć. Rafał odciągał
Majkę za szele i próbował stanąć między nimi. Ja wrzeszczałam na właściciela,
żeby go zabrał. Facet szedł spacerkiem jakby nigdy nic, ledwo założył psu
kolczatkę, bo sam nie mógł go opanować. Zabrał go, jak mu powiedziałam, że
chociaż by przeprosił, to powiedział, że z jego dobermanką bawi się normalnie… Oczywiście
potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby iść dalej, bo tak nam się nogi trzęsły.
Majka schowała się pod drzewo i bała się wyjść. Później oczywiście twardziel
wyszedł i już jakby nigdy nic. Na szczęście nie miała, żadnych ran, tylko
pośliniona była i widać było, że ma obolałą tylną łapę. Żeby tego było mało,
gdy wracaliśmy do samochodu patrzymy, a obok naszego samochodu leży ten pies
przygnieciony przez jakiegoś chłopaka i stoi policja. Okazało się, że ten pies
zaatakował jeszcze jednego psa, który był bardziej waleczny i miał trochę mniej
szczęścia, bo go dosyć dotkliwie pogryzł. Pogryziony pies był na spacerze z
małżeństwem z dwójką kilkuletnich dzieci. Wyobrażam sobie co te dzieci przeżyły… Oczywiście właściciela już nie było, więc
opisaliśmy go policjantom, zabrali psa i tyle. To kolejny dowód, że pies w
niewłaściwych rękach może stać się prawdziwą bestią. Szkoda, że tak się dzieje,
bo właśnie przez takie zdarzenia, niektóre rasy bardzo tracą…
Bałam się, że Majka będzie miała jakiś uraz do innych psów,
a na sobotę 17 marca byłyśmy zapisane na seminarium z Paulą Gumińską. Ale po
moim dzielnym psiaku już następnego dnia nie było ani śladu po zdarzeniu, więc
w sobotę pojechałyśmy na seminarium do Gralewa, i jesteśmy bardzo z niego
zadowolone. Poćwiczyłyśmy trochę i byłam w szoku, bo Majka pierwsze wejście
całe przepracowała na zabawce (przeciągaczu) dopiero później, jak już była
trochę zmęczona, musiałam sięgnąć po smaczki. Ćwiczyłyśmy nad zawężeniem
zakrętów, prowadzeniem psa, i samodzielnym przebieganiem przez tunel (czego
niestety nie udało nam się osiągnąć). Paula pokazała nam nad czym musimy
pracować. Jesteśmy bardzo zadowolone z seminarium, na początku nie byłyśmy
przekonane czy jesteśmy na nie gotowe, bo tylko raz miałyśmy styczność z torem,
ale wiadomo, że nikt tak nie pokaże błędów jakie popełniamy, jak doświadczona
osoba. Niestety nie may zdjęć z toru, ale wrzucam co mam ;)
Poza tym, po sterylizacji przez moje niedopatrzenie Majka
przytyła na wadze 3 KG! Byłam w szoku, bo nie kontrolowałam jej wagi na bieżąco,
dopiero jak ludzie zaczęli mówić, że jest dużo większa, niż była zważyłam ją i się
załamałam… Ja jestem z nią non stop i tego tak nie widziałam. Tzn. wiedziałam,
że jest większa, ale myślałam, że przez zimowe futro. Zmieniłam jej karmę i zwiększyłam
ilość ruchu i już (albo dopiero) widać pierwsze efekty, po niecałym miesiącu
schudła 1 kg. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz