Kompromis to słowo bardzo przydatne w codziennym życiu. Szczególnie gdy jest się z kimś w związku.
W moim związku jednym z takich kompromisów jest to, że Pańcio jeździ z nami na różne psie zawody, seminaria, szkolenia (lub chociaż nas na nie wozi), a my czasami uczestniczymy w jego pasji czyli drifcie.
I tak właśnie nasza trójka trafiła, na dwa dni do Poznania na zawody King of Europe w wyżej wspomnianej dyscyplinie.
Oczywiście nie spędziłyśmy całych dwóch dni na torze. Jednym z najatrakcyjniejszych dla Majki momentów tej wycieczki był czas spędzony na Cytadeli. Tam trochę poćwiczyłyśmy szczególnie nad skupianiem. Muszę przyznać, że Majka spisała się znakomicie. Ładnie pracowała, pomimo tego, że na skwerku obok ćwiczyła grupa ludzi z psami, z drugiej strony jedna osoba z psem.
Poniżej kilka fotek. Będzie też filmik, ale jeszcze nie miałam okazji go zmontować...
Największą Majki zmorą wyjazdów była mnogość kotów... |
Zawdy ją tak średnio interesowały |
Żeby nie było, że z zawodów nie mam żadnych zdjęć ;) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz