Dzisiaj naszło mnie na
przemyślenia… Do czego takiemu człowieczkowi jak ja w dzisiejszych czasach
potrzebny jest pies???
Podam kilka bardzo popularnych
powodów i jak one odnoszą się do nas:
- Przyjaciel – chyba najczęstszy
powód – zdecydowanie tak, bo kto jak nie moja najukochańsza suczka wysłucha
wszystkich moich żalów i do tego nie skrytykuje moich działań, a na koniec
jeszcze poliże po nosie i położy głowę na kolanach w taki sposób, że wszystkie
smutki odchodzą…
- Lek na samotność - pewnie jak będę miała trochę więcej lat i nikt
inny z moją starczą zrzędliwością nie wytrzyma… Chociaż muszę przyznać, że jak
nasz pańcio gdzieś wyjeżdża , to cieszę się, że nie zostaję sama (w
przeciwieństwie do mojego psa cierpię na lęk separacyjny ;)
- Do trenowania psich sportów –
niektórzy kupują psa z pewnymi predyspozycjami do konkretnego psiego sportu –
my należymy do tych, którzy kupują psa, a później żeby trochę go (i siebie)
rozruszać szukają sportu, który do niego pasuje i jemu się najbardziej podoba.
Cały czas jesteśmy na etapie poszukiwań…
- Obrońca, stróż – zdecydowanie
nie, chociaż muszę przyznać, że gdy na wieczornym spacerze szczeka na
podejrzaną postać, która wyszła zza zakrętu, jestem przeszczęśliwa, że jest
obok.
Mogłabym tak wymieniać i
wymieniać, ale przejdźmy do mojego najnowszego pomysłu. Myślę,
że pies jest nam potrzebny do wrócenia do wrócenia do normy po takim dniu jak przedwczorajszy. Chodzi mi oczywiście o TŁUSTY CZWARTEK, a więc te nieszczęsne pączki…
że pies jest nam potrzebny do wrócenia do wrócenia do normy po takim dniu jak przedwczorajszy. Chodzi mi oczywiście o TŁUSTY CZWARTEK, a więc te nieszczęsne pączki…
Po zjedzeniu miliona pączków
doszłam do wniosku, że chyba zjadłam o „jednego” za dużo, więc muszę spalić te
kalorie, w które zostałam zaopatrzona. Pomyślałam sobie „jutro pójdę na
siłownie” . Niestety droga na siłownie jest długa i wcale nie znaczy, że jak
wczoraj postanowiłam iść na siłownie, to dziś na nią pójdę… Na szczęście jest
jeszcze ten pies, z którym chcąc, nie chcąc na spacer muszę iść. Jak już na
niego poszłam, to zamiast godzinki poszłyśmy na dwie. I tak sobie pomyślałam,
że ten mój kochany psiak, to najlepszy na świecie trener osobisty. Najlepiej
motywuje i używa do tego samych oczu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz