Ostatnio kupiłam nowy obiektyw do mojego aparatu. W niedzielę postanowiłam go wypróbować, więc pojechaliśmy całą gromadką na spacer za miasto.
Po krótkim rozpoznaniu okazało się, że robienie zdjęć tym obiektywem nie jest takie proste, jak mi się wydawało. Zbliżenia owszem, fajne. Fotografie pozowane wychodziły całkiem, całkiem, ale już w ruchu... dramat. Prawie wszystkie zdjęcia rozmazane. Dobrze, że chociaż modelki porządne, nie narzekały pomimo mroźnej pogody ;)
Podsumowując: pies - wybiegany, sztuczki - przećwiczone, frisbee - porzucane, zdjęcia - hmm... nieudane, dziecko - zadowolone. Więcej plusów niż minusów. Tyle, że muszę dużo pracować nad fotografią, i będzie dobrze :)
Krótkie rzuty jeszcze jakoś wychodziły, ale już dłuższe - nie za bardzo
Później ćwiczyłyśmy sztuczki. Tutaj "A ku ku"
I "na sucho" vaulta (nasza druga próba w życiu)
Over leg - z rozmazanym kundelkiem ;)
I na koniec grupowe (nie wszyscy się załapali na zdjęcie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz